3/16/2018

trochę kultury!

Chcąc zażyć trochę bałkańskiej kultury, obejrzałam 2 filmy i posłuchałam trochę muzyki.

Pierwszy film - "Powtórnie narodzony", reż. Sergio Castellitto, Hiszpania/Włochy, 2012. Powstał w oparciu o książkę pod tym samym tytułem, napisaną przez Margaret Mazzantini, którą to książkę czytam obecnie. Rzecz się dzieje dwutorowo - współcześnie i w latach 90., w Rzymie i w Sarajewie. Jest to historia bardziej niestety miłosna, ale też wojenna (choć wolałabym inne proporcje). Włoska studentka przyjeżdża do Sarajewa w celach naukowych (Penelope Cruz), poznaje swojego przewodnika, ale i młodego fotografa z Genui (Emile Hirsch). Próbują założyć rodzinę, ale ona nie może utrzymać ciąży, pomaga im dziewczyna z Sarajewa, która wynajmuje brzuch. Sprawy się komplikują, bo fotograf zaczyna ciężarnej Asce okazywać względy, a o Penelope zdaje się zapominać. W tle wali się miasto, umierają ludzie, umiera nawet Kurt Cobain, którego słuchali bohaterowie. Włoszka wraca po latach do Sarajewa, z dorosłym już potomkiem, i wtedy dopiero poznaje prawdziwą historię mężczyzn swojego życia - fotografa, przewodnika, ale i syna. Warto - dla Penelope i dla Sarajewa.

Drugi film - "Sieranevada", reż. Cristi Puiu, Chorwacja/Francja/Macedonia/Rumunia/Bośnia i Hercegowina, 2016. Prawie trzy godziny spędzone w ciasnym rumuńskim mieszkaniu podczas stypy. Umiera nestor rodu, cała wielka rodzina zbiera się razem, oczekują księdza, który bardzo się spóźnia, czas spędzają na światopoglądowych dyskusjach i rodzinnych utarczkach, na jaw wychodzą różnice w spojrzeniach, skrywane latami tajemnice, pojawia się czyiś nielubiany partner oraz naćpana koleżanka. Przez prawie 3 godziny cała rodzina próbuje zasiąść do wspólnej wieczerzy. A chodzi nie tylko o to jedno spotkanie przy okazji stypy, ale o całą historię rodziny - tej i innych rumuńskich. Film nużący, ale ambitny, inteligentny i dowcipny.

A gwoli ciekawostki - oba filmy niedostępne w Chorwacji. Ha!
O Kusturicy nawet nie piszę, bo chyba zbyt oczywisty jest ;)

Bałkańskiej muzyki też słucham trochę, m.in. Bijelo Dugme, najbardziej popularny zespół rockowy Jugosławii, założony zresztą przez samego Gorana Bregovica. Bijelo Dugme otworzyli Bałkanom drogę do rocka

Ale ale! I w Polsce można bałkańskiej muzyki posłuchać. Istnieje bowiem polsko-serbski zespół Caryna, który jest, moim zdaniem, znakomity. Caryna realizowała projekt Slovanska Dusa, w ramach którego grali pieśni polskie, czeskie, ale i serbskie, macedońskie, rumuńskie... Po wpisaniu na yt Caryna, wyskakuje lista 47 filmów i tę to listę najbardziej warto odsłuchać. Cała dzika, melancholijna i rozdarta słowiańszczyzna jest tam zamknięta. Ze względu na kiepską niestety jakość, wrzucam jedną tylko pieśń, macedońską akurat. Ciekawi niechaj drążą sami:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz