3/18/2018

Zagrzeb vol. 2

Po tygodniu luby mój wyjechał. Żeby załagodzić moment rozstania, odwiozłam go do Zagrzebia, gdzie zostaliśmy na jeszcze jedną noc. Pojechaliśmy w piątek, dotarliśmy około 14. Poszliśmy na obiad, a potem na włóczęgę po mieście. Pogoda była okropna, zacinał deszcz ze śniegiem, na mrozie wszystko zamarzało i po chodnikach raczej się jeździło niż chodziło, a że barierek i płotów w Zagrzebiu nie ma, trzeba było uważać, żeby nie wpaść pod tramwaj, jak bułhakowski Berlioz. Poszukaliśmy akademii artystycznej - mając u boku artystę (nienawidzi tego określenia), jestem skazana na wycieczki po muzeach, galeriach, których nie rozumiem, oraz nawet akademiach, żeby zobaczyć, jakie tam studenty mają warunki. Zobaczyliśmy więc akademię, całkiem mu się spodobała. I później poszliśmy do Muzeum Iluzji. Ale była zabawa!


Wieczorem poszliśmy na kawę do najgorszej chyba kawiarni w Zagrzebiu - najgorszej, bo najporządniejszej. Nie można było palić, na ścianach wisiały obrazy (podobno krzywo), kawę dostałam w filiżance na dnie, choć nie zamawiałam espresso, alkoholi nie mieli, kartą nie można było płacić, a kelnerka znała po angielsku może 2 słowa. Jednak lepiej chodzić do mordowni. Więc poszliśmy do dwóch - do jednej na rakiję, do drugiej na mohito.
Kolejnego dnia wybraliśmy się na jeden z najpiękniejszych cmentarzy w Europie - Mirogoj. Powstał pod koniec XIX wieku, jest wielowyznaniowy i leżą tam najwybitniejsi Chorwaci. Piękny, nawet zimą.


Na końcu odwiedziliśmy jeszcze Museum of Broken Relationships, w którym eksponatami są przedmioty ważne niegdyś dla związków, które się już rozpadły. Była nawet wbita w deskę siekiera! Przy każdym przedmiocie jest kartka z historią, imionami partnerów, datami ramowymi relacji oraz narodowością. Znaleźliśmy tylko jedną historię z Polski, więc jeśli ktoś ma potrzebę oczyścić się i wspomóc przy okazji muzeum - to chyba dobry pomysł.
A po obiedzie dotarliśmy na dworzec autobusowy, gdzie rozjechaliśmy się w przeciwne strony - na lotnisko oraz z powrotem do Osijek. I mimo, że się czasem nie cierpimy,  rozstaliśmy się wśród łez i smarków. Pełen patos ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz