muzeum sztuki naiwnej,
Ivan Rabuzin, Na bregovima - prasuma, 1960. |
muzeum tortur,
w parku trafiliśmy na jakieś darmowe wydarzenie z jedzeniem, piwem i koncertami,
aż wreszcie wieczorem udaliśmy się na poszukiwania koncertu właściwego. Google wyprowadziło nas w maliny - pokazywało, że już jesteśmy w odpowiednim miejscu, ale trafiliśmy tylko na imprezę studencką w pierwszej kolejności, a potem na wesele. Wreszcie znaleźliśmy wąskie przejście gdzieś pośród krzaków i znaleźliśmy się na skłocie - czymś pomiędzy niegdysiejszym poznańskim OdZyskiem a Metalkovą z Lublany. Po godzinie oczekiwania przy tanim piwie spod lady, pojawił się support - Zagušljivi Dim. Bardzo zacna chorwacka psychodela.
A później gwóźdź programu - mój ukochany Ouzo Bazooka! Pochodzą z Izraela i też grają psychodelicznego rocka. Było super!
W hostelu zlądowaliśmy po 2 w nocy, a o 7 trzeba było wstać, bo mieliśmy poważne plany co do Plitvic. Niestety, zdecydował się dołączyć do nas drugi chłopak ze Slavonskiego Brodu, Turgay, który miał być w Zagrzebiu o 7, a był o 10... Zrobił się straszny kwas towarzyski i pod tym względem sobota była straszna, ale przecież nie będę o tym pisać. Na miejsce dotarliśmy później, musieliśmy obrać krótszą trasę, a potem strasznie się spieszyć do domu, ale to wszystko nie jest ważne, bo oto Plitvice:
Plitvice to od 1949 roku narodowy park chorwacki, wpisany na listę UNESCO. Pierwszy rezerwat utworzono tu już w latach 20. Park liczy 296,85 km², a rocznie odwiedza go 950 tysięcy osób. Wejście nie jest tanie (150kn za bilet normalny - czyli około 90zł), ale to w zasadzie zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że trzeba go utrzymać w czystości i że bez opłat ludzie by go pewnie szybko zniszczyli. Oczywiście nawet tam nie obyło się bez ofiar podczas wojny...
Plitvice to kompleks 16 jezior, otoczonych lasami i wzgórzami. Są to jednak nie byle jakie jeziora - woda w nich ma nieprawdopodobny kolor, niekiedy turkusowy i jest tak czysta, że płynąc przez środek jeziora, można zobaczyć dno. Bardzo popularne są też wodospady - turyści koniecznie muszą sobie zrobić zdjęcie na ich tle, przez co w sezonie, zwłaszcza w weekendy, trzeba odstać swoje w kolejce, żeby ruszyć dalej ;) Jest tam jednak tak nieprawdopodobnie pięknie, że to nawet nie przeszkadza.
Można spędzić tam cały dzień - dla turystów dostępnych jest kilka tras, na których przejście potrzeba od 2 do 8 godzin. My spędziliśmy tam 6 godzin i mimo tłoku, pośpiechu pod koniec i gęstej atmosfery, było cudnie. Plitvice są nieopisanie piękne, jak z bajki, jak z raju. Patrząc na to wszystko znów zaczyna się wierzyć w magię, jak w dzieciństwie, kiedy takie miejsca istniały w wyobraźni i było się pewnym, że gdzieś na świecie też na pewno są. Potem się dorastało i miejsca te trafiały gdzieś na antypody umysłu. Ale istnieją i są tak nieprawdopodobne, że dosłownie zapierają dech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz