6/11/2018

ludzie Bałkan vol.2.

Jak wiadomo, Serbia i Chorwacja nie należą do najbardziej zaprzyjaźnionych narodów. Powodów do konfliktów jest cała masa – począwszy oczywiście od wojny domowej, poprzez język, a skończywszy na przepychankach na temat tego, co jest serbskie, a co chorwackie. W tej ostatniej kategorii znajduje się wielki człowiek, o którym Serbowie mówią, że był Serbem, a Chorwaci, że Chorwatem, oczywiście. Ale on chyba nie był obywatelem żadnego państwa ani nawet nie był Ziemianinem. „Człowiek nie jest w Nieskończoności jedyną istotą obdarzoną rozumem” - powiedział zresztą. Może więc pochodził z najdalszych zakątków galaktyki i wiedział o czymś, o czym my nadal jeszcze nie wiemy?
Nikola Tesla – bo o nim mowa – był geniuszem, którego świat nigdy wystarczająco nie docenił. Teraz jego podobizna znajduje się zarówno na serbskich, jak i chorwackich pamiątkach, kubkach, koszulkach… Za swojego życia wiedział, że świat nie jest jeszcze gotowy na jego wizje i prawdopodobnie niewiele się zmieniło, choć inny kosmita, Elon Musk, bardzo uhonorował Teslę i po trochu zmierza zresztą szlakami, które ten pierwszy przetarł.
Z suchych faktów z życia Tesli – autor niemal 300 patentów (np. silnik elektryczny, prądnica prądu przemiennego, dynamo rowerowe, elektrownia wodna, bateria słoneczna...), twórca urządzeń do wytwarzania prądu przemiennego, po śmierci uznany za twórcę radia. Tesla urodził się w Smiljan w Chorwacji, w serbskiej jednakowoż rodzinie. Wieś zresztą znajdowała się wówczas pod panowaniem monarchii austriackiej. Ojciec Tesli był kapłanem i takie same plany miał w stosunku co do syna. Na szczęście się nie ziściły. Tesla studiował w Budapeszcie, pracował w Paryżu, Strasburgu, wreszcie trafił do Ameryki, gdzie spotkał Thomasa Edisona. Ich współpraca nie przebiegała jednak zgodnie z oczekiwaniami Tesli – Edison nie respektował jego rozwiązań, nie zaakceptował jego propozycji wykorzystywania prądu przemiennego i w końcu bez wypłaty wynagrodzenia wyrzucił Teslę z pracy. Żeby mieć jakiekolwiek źródło utrzymania, Tesla został kopaczem rowów. Z czasem założył Tesla Electric Light Company, gdzie wreszcie zaczęło mu się wieść. Edison jednak skutecznie kopał pod nim dołki. Tesla miał problemy nie tylko z Edisonem, ale także z Macaronim, który otrzymał nagrodę Nobla za skonstruowanie radia, mimo że właściwym jego wynalazcą był właśnie Tesla. Pod koniec życia jego obsesją stała się koncepcja wolnej energii. Tesla nie skończył swojego projektu – zmarł 7 stycznia 1943 roku w Nowym Jorku. Jego prochy znajdują się obecnie w muzeum Tesli w Belgradzie, gdzie można się zapoznać ze szczegółami jego biografii oraz sprawdzić, w jaki sposób działają niektóre z jego wynalazków.
Na temat fizyki nie mam oczywiście zielonego pojęcia, więc dorobek Tesli nie jest dla mnie osobiście tak ważny jak filmografia Kusturicy, choć zapewne korzystam z jego wynalazków częściej niż przypuszczam. Piszę o nim, bo zdumiewa mnie jego historia. Serb urodzony w biednej maleńkiej wiosce staje się niedocenionym geniuszem (a ja lubię takie historie, jak choćby z Van Goghiem), ociera się o dwie nagrody Nobla i bez wątpienia ma potencjał, aby zrewolucjonizować świat, ale po pierwsze, ma zwyczajnie pecha i świat mu na to nie pozwala, a po drugie, przez wzgląd na kwestie niskie, płytkie i miałkie, jak jakieś osobiste zatargi, nie może się wybić tak wysoko, jak mógłby. A jednak można mieć wrażenie, że jego dorobek jest jakby zamrożony i wkrótce, bardzo niedługo, ktoś będzie wiedział, co z nim należy uczynić i świat zmieni się nie do poznania.


2 komentarze:

  1. Ach, Tesla! Dziecko światła! Szanuję ogromnie.
    Z tym pechem to prawda, ale drugą stroną medalu jest też jego niewielka dbałość o własny interes. On chciał zmieniać świat i jakoś tak... od tego świata się przez to "odkleił". Po odkryciu prądu przemiennego i możliwości jego zastosowania bez mrugnięcia okiem zrzekł się wszelkich korzyści majątkowych z wprowadzenia tego rozwiązania tylko po to, by je wprowadzić. Gdyby nie odstąpił od pierwotnej umowy, którą podpisał, byłby jednym z najbogatszych ludzi w historii. A zatem otarł się o Nobla, o bogactwo... ale chociaż sławy trochę zasmakował, ech. Jego historia też mnie porusza ogromnie. I cieszę się, że coraz głośniej ją słychać, także tu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie. Ale czy tak nie jest często - zajmujesz się swoim opus magnum i wszystko inne przestaje się liczyć? A może nie. Cóż, w każdym razie Tesla na pewno nie był 5tką :D

      Usuń