6/05/2018

schronisko

Musicie wiedzieć, że Osijek ma swoich anarchistów! Są dokładnie tacy sami, jak nasi poznańscy ziomkowie z Zemsty czy Rozbratu ;) Też mają czarne ciuchy, też nie jedzą mięsa i też normalnie sobie żyją, z tym, że swoje życie podporządkowują walce o coś. Nasi poznańscy anarchiści mieszkają w części na skłocie, ci stąd każdy w swoim domu. Nasi mają Rozbrat i Zemstę, a ci tutejsi - schronisko dla psów. 
Ale cele mają bardzo podobne - walka o prawa zwierząt, o prawa człowieka, promocja weganizmu, pomoc uchodźcom, recykling, ekologia, zwalczanie mowy nienawiści. Lewactwo pełną gębą ;) Tu w Osijek priorytetem jest jednak schronisko i 90% czasu i środków pochłania właśnie ono. Powstało kilka lat temu, 5km od Osijek, w miejscowości Nemetin, pośrodku niczego. Z czasem udało się wybudować budy dla psów, boksy i biuro. 

Anarchiści zarejestrowali się wówczas jako stowarzyszenie. W większości ludzie działają tam na zasadzie wolontariatu, choć jest też grupa zarządzająca, która pracuje za wynagrodzenie, a po godzinach oczywiście z potrzeby serca. Pracowników jest 18, wolontariuszy generalnie, z Osijek, Chorwacji i innych krajów aż 67. Poza ogarnianiem schroniska, sprzątaniem, karmieniem psów, ekipa zajmuje się oczywiście promocją adopcji oraz działaniami edukacyjnymi - pojawiają się w szkołach, nauczają o prawach zwierząt, promują dietę roślinną. 
Ważne, choć już drugoplanowe, są dla nich także inne kwestie. Starają się dbać także o względy ekologiczne i szerzyć postulaty ruchu zero waste. Większość materiałów w schronisku pochodzi z recyklingu.
Nie jest im obojętny także los uchodźców. Kiedy pierwsze duże fale imigrantów przechodziły przez Chorwację i Osijek, aktywiści dostarczali im darmowe wegańskie jedzenie. Wielu wolontariuszy związanych ze schroniskiem pracuje z uchodźcami w Osijek i włącza ich do swoich działań tak bardzo, jak to możliwe.
Anarchiści ze schroniska są w mieście pozytywnie odbierani. Są jednym z najlepiej rozpoznawanych stowarzyszeń. Mieszkańcy Osijek lubią ich, ponieważ są transparentni, dobrze komunikują się z miastem i przede wszystkim są otwarci na ludzi. Doceniają ich zaangażowanie na wielu polach, przede wszystkim trudno jednak kwestionować ogromne znaczenie ich pracy w schronisku – pomaganie bezdomnym i cierpiącym zwierzętom jest czymś, czego nie można kwestionować. 
Regularnie organizują wydarzenia w schronisku oraz coroczne imprezy promujące adopcję zwierząt i działań schroniska (sprzedają przygotowane przez siebie kalendarze, organizują wegańską wigilię w schronisku oraz co roku, pod koniec maja organizują w Tvrdy uroczyste wydarzenia Povratak otpisanih dla właścicieli wszystkich adoptowanych psów. Jest wegańskie jedzenie, loteria, wielki piknik i raj dla psów - biegają sobie wolno i mają ogromną frajdę! Oto fotki z ostatniej takiej imprezy, z ubiegłej niedzieli:




Jako planowane działania w przyszłości oraz główne cele tutejsi aktywiści wymieniają przede wszystkim troskę o schronisko i poprawę warunków zwierząt w Osijek, działania edukacyjne, promocję weganizmu oraz wszelkie działania mające na celu życie na Ziemi bez konieczności cierpienia dla wszystkich istot. 
Ludzie ze schroniska starają się działać na tyle efektywnie na ile jest to możliwe. Skupiają się przede wszystkim na działaniach edukacyjnych i pozytywnym przekazie, starają się unikać stosowania nacisku i namawiania do konieczności adoptowania zwierząt czy przejścia na weganizm. No więc okazuje się, że organizacje walczące o prawa zwierząt niekoniecznie muszą być kojarzone ze zbieraniem/wyłudzaniem pieniędzy czy przykuwaniem się do drzew :) Można po prostu działać w przestrzeni miejskiej i budować pozytywny przekaz, który trafia do mieszkańców i wywiera na nich wpływ albo i nie - przecież nie ma przymusu. 
Oto Lucija, która była tak miła i o wszystkim mi opowiedziała:
a to ja i Greta, podczas zimowego jeszcze spaceru w pobliżu schroniska, w marcu. Dobre wieści są takie, że Greta znalazła już dom ;)

1 komentarz:

  1. Jeżeli chodzi o zwierzęta to się pod tym podpisuję, bo trzeba wreszcie skończyć z tym całym barbarzyństwem.

    Moja znajoma była tzw. wegetarianką - na ostatnim roku studiów podłapała chłopa / ledwo, ledwo... / , a po ślubie powróciła do dawnych nawyków żywieniowych.
    Pewnie zainfekowała się, na studiach, jakąś modą.

    OdpowiedzUsuń