Ostatecznie umówiliśmy się, że w kwietniu robimy mapę miejsc, w których ktoś wysmarował jakąś mowę nienawiści i że moja znajoma, Monica ze Słowacji, która studiuje na akademii sztuk pięknych, przygotuje nam szablon. Mapę zrobiliśmy, szablon był gotowy, tylko czasu nie było kompletnie. Najpierw ja przez 3 tygodnie gdzieś jeździłam, potem ludzie ze schroniska próbowali zbojkotować cyrk, a później mieli ten swój event adopcyjno-loteryjny w parku i tym sposobem nastał czerwiec. Kiedy już straciłam wszelką nadzieję, że to się kiedykolwiek odbędzie lub że to się odbędzie kiedy ja jeszcze tu będę, Lucija napisała, że wracamy do tematu. W zeszły czwartek była narada wojenna, a d-day miał nastać w niedzielę, ale ostatecznie spotkaliśmy się wczoraj późnym wieczorem, podzieliliśmy na drużyny, chwyciliśmy za spreje i szablony i ruszyliśmy w miasto. 3 godziny nam zeszło, no ale:
Głównie zamalowywaliśmy "celty" - robiliśmy zamiast nich kwiatki, pacyfki albo serduszka. Zdarzały się napisy a propos Serbii - wtedy trzeba je było zamalować albo przekształcić jakoś. Spotkaliśmy też np "hate antifa" i teraz jest to "create antifa". A obok wszędzie niczym pieczątka spoczywał szablon Moniki - "protiv govora mržnje" znaczy "przeciw mowie nienawiści".
I miałam małe wątpliwości, czy o tym wszystkim publicznie pisać, ale cholera - wypisywanie świństw na ścianach jest okej, a zamalowywanie ich - mimo, że tak samo nielegalne - nie? Od razu przypomina mi się fragment z "Buszującego w zbożu", kiedy Holden znalazł na ścianie w muzeum, gdzie spędzał jako dziecko mnóstwo czasu, jakieś ohydne napisy i był tym do głębi wstrząśnięty. No i tak być powinno - trzeba się oburzać.
A jeszcze poza tym, dla mnie to coś naprawdę istotnego, bo oto mój własny pomysł został wcielony w życie i teraz Osijek jest już troszeczkę inny, trochę lepszy, coś się zmieniło. Coś tu po sobie pozostawię, może nie pomnik ze spiżu, ale zawsze jakiś mały fajny ślad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz